Kondycja psychofizyczna w survivalu

Kolejny krok wędrówki skończył się zatopieniem obuwia w czarnym, cuchnącym bagnie. Jak okiem sięgnąć, roztaczały się torfowiska, a od najbliższej drogi asfaltowej dzielił mnie dzień marszu. Nie miałem innego wyjścia, jak tylko mozolnie brnąć przed siebie. Marsz obciążał mnie podwójnie. Z jednej strony fizycznie, gdyż kilkunastokilogramowy plecak działał na moczarach jak kotwica, z drugiej zaś psychika zaczynała odmawiać współpracy. Pojawiały się pytania: czy zdążę wyjść przed zmrokiem? Czy nie padnę z wycieńczenia, zanim trafię na suchy skrawek terenu, na którym mógłbym rozbić obóz?
Przygotowanie psychiczne przed wyprawą
Działo się to 6 lat temu w Norwegii. Z perspektywy czasu widzę, że mogłem do tej wyprawy przygotować się lepiej. Przede wszystkim musiałbym popracować nad kondycją psychofizyczną. W sytuacji survivalowej znaczenie mają bowiem nie tylko wiedza i umiejętności, które pozwolą na przykład odpowiednio nawigować w terenie. Nie mniej ważna jest kondycja. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że ma ona znaczenie decydujące.
Wiedza teoretyczna – mimo że istotna – nie zda się na wiele, jeśli poszkodowany nie będzie w stanie przemieszczać się w ciężkim terenie, pokonywać naturalnych przeszkód, czy przezwyciężać ból, pragnienie i zmęczenie. Bez odpowiedniej kondycji łatwo utknąć w miejscu i tylko czekać na pomoc, która być może nigdy nie nadejdzie.
Trzeba też wyraźnie zaznaczyć rolę prawidłowej kondycji psychicznej. Wola walki, wiara we własne siły, brak wewnętrznej zgody na poddanie się – oto wartości, bez których każda próba wydostania się z opresji skazana jest na porażkę.
Jak survivalowiec powinien dbać o kondycję?
W celu wyrobienia i utrzymania wystarczającego poziomu kondycji psychofizycznej konieczne jest rozpoczęcie regularnego treningu. W przypadku działań survivalowych trening powinien mieć charakter ogólnorozwojowy. Godziny spędzone na siłowni na niewiele się zdadzą, a nadmiernie rozbudowana sylwetka może uniemożliwić sprawne pokonywanie przeszkód terenowych.
W moim przypadku pomocne okazały się biegi na dystansie 10-25 km, ćwiczenia siłowe z wykorzystaniem ciężaru własnego ciała (uginanie ramion w podporze przodem, podciągnięcia na drążku itp.) oraz długodystansowe wyprawy górskie, znacznie zwiększające wytrzymałość, do których niezbędny jest podstawowy ekwipunek do wyjścia w góry. Trenować można też (a nawet trzeba) kondycję psychiczną. Najlepiej wzmacniać ją, maszerując na azymut w ciężkim terenie i samotnie (słowo klucz!), spędzając noc w lesie.
Niestety w środowisku ludzi związanych z survivalem kwestia kondycji (szczególnie fizycznej) jest pomijana lub spychana na dalszy plan. Pojawiają się szkoły survivalu, w których instruktorami są mężczyźni ze sporą nadwagą, przekonani o tym, że sztuka przetrwania to leśna zabawa w dom. Survival to styl przeżycia, a prawda jest brutalna: brak kondycji oznacza zero szans na przetrwanie poza obszarem cywilizowanym.
Autor: Kajetan Wilczyński
Redakcja: Tomasz Świgoń