Przekraczając granice: Czarnobyl cz. VI - Codzienne życie

Prypeć jest nadal miastem. Zniszczonym i w ruinie to fakt. Jednak mimo upływu lat i tragedii, która tu się zdarzyła, można poczuć klimat, jaki tu panował. Uliczki, blokowiska, place zabaw, budynki oświaty, sklepy. Uwielbiam zwracać uwagę podczas swoich podróży na detale jak na przykład płotki, latarnie, murki. Są to rzeczy, którymi na co dzień się nie przejmujemy, bo to i jest i tyle. Mało kto zwraca uwagę na to, że mija daną część terenu często po setki razy, czy to w drodze do pracy, domu czy szkoły. W Prypeci idąc ulicą, mijałem murki, budynki, płoty, skwery, ogródki, na które także nikt nie zwracał uwagi, bo były dla niego oczywiste. Dziś te miejsca to skansen miejskiego życia w tamtym okresie.
Wspominałem już o moim zafascynowaniu wysokością. Tego dnia w Prypeci miałem okazję wejść na jeden z najwyższych budynków w mieście, 16-piętrowy budynek mieszkalny. W grę wchodziły tylko schody, bo winda nie działa. Wejście wygląda trochę jak do klatki schodowej w moim rodzinnym domu, od frontu gości oraz mieszkańców wita skrzynka na listy. Lekka zadyszka, ale w końcu wejście na sam dach. Widok na cale miasto. W oddali widać charakterystyczne i niepowtarzalne punkty miasta, i okolic jak diabelski młyn, elektrownie jądrową w Czarnobylu, a sokoli wzrok wypatrzy nawet radar DUGA.
Chodząc po mieście widmie, uderza wszechogarniająca pustka. Brak ludzi i zwycięstwo natury, która przejmuje miasto. Wystarczy spojrzeć na drzewa, które lada moment dogonią swą wielkością wysokość wieżowców, czy trzepaki, kojarzące się ze świeżo pachnącym praniem i zabawą dzieciaków z lat 90.
W Prypeci kwitło życie kulturalne. Dowodem na to będzie krótka statystyka: 15 przedszkoli dla około 5000 dzieci, 5 szkół, 1 szkoła zawodowa, 25 sklepów i centrów handlowych, 27 obiektów gastronomicznych mogących obsłużyć 5535 osób, Pałac Kultury „Energetyk”, kino „Prometeusz”, stadion miejski, Centrum Kultury „Energetyk” szkoła muzyczna, 1 duży park, 35 placów zabaw, 167 autobusów miejskich, 8 136 drzew zasadzonych równo w alejkach, 249 247 krzewów, 33 000 krzewów róż. Miasto było bardzo bogate, co potwierdza również infrastruktura. Które miasto w połowie lat 80. tej wielkości było tak dobrze rozbudowane? Wszystko dla cudu, jakim była elektrownia atomowa w Czarnobylu. Jej pracownikom oraz rodzinom miało się tu żyć jak w raju. Wszystko miało robić ogromne wrażenie estetyczne, dziesiątki tysięcy krzewów róż, drzewa sadzone w alejkach, przepiękna mozaika przy wejściu do kina „Prometeusz”, a także pomnik Prometeusza (przeniesiony z Prypeci do Czarnobyla przed elektrownię jądrową). W mieście było również kilka pływalni, największą z nich, był basen „Lazurowy” z podwójną skocznią i olbrzymimi oknami, na którym często rozgrywały się zawody pływackie. Wszechobecne sale gimnastyczne oraz ta w centrum kultury pozwalały dbać o tężyznę fizyczną. Ćwiczono się w boksie, biegach czy pływaniu. Jeśli kogoś nie interesował sport, mógł grać w teatrze czy na instrumentach muzycznych.
Kulturalnym smaczkiem, który zostawiłem sobie na koniec, jest plac zabaw. Diabelski młyn kojarzony z miastem duchów tkwi bez ruchu od lat (podobno poruszony przez Polaków kilka miesięcy temu, z czego wynikła spora afera). Młyn to niemy symbol miasta i jego kulturalnej strony. Legenda głosi, że nie przejechało się na nim żadne dziecko, ponieważ miał być uruchomiony 1 maja 1986 roku, w cztery dni po ewakuacji. Na tym samym placu niedaleko stadionu jest karuzela oraz plac do elektrycznych samochodzików.
To jeszcze nie koniec naszej podróży po opuszczonej Prypeci. Chce Wam pokazać jeszcze kilka wspaniałych miejsc jak Posterunek Policji w Prypeci, czy szkołę pełną masek gazowych. Spędziłem w strefie 4 dni. Wydaje się to dużo, lecz chciałbym tam wrócić, by jeszcze bardziej wgryźć się w historię tego miasta.
Granice przekraczał:
Patryk Qki Kwela
Insta: @qkimoonster
FB: @QkiMoonsterPhotography