Bushcraft, czyli trwanie w przyrodzie

W języku polskim trudno jest znaleźć odpowiednie słowo, które można by uznać za wierne tłumaczenie angielskiego określenia „bushcraft”. Słowo jest zbitką dwóch wyrazów: „bush” i „craft”. Pierwszy z nich oznacza m.in. krzak, gąszcz, puszczę lub dżunglę, a drugi odnosi się do rzemiosła, kunsztu lub wręcz artyzmu w danej dziedzinie. Biorąc to pod uwagę śmiało, można powiedzieć, że w wolnym tłumaczeniu na język polski „bushcraft” znaczy mniej więcej tyle, co „sztuka bytowania w dziczy”.
W ostatnich latach bushcraft stał się w Europie bardzo popularny. Jednym z największych jego popularyzatorów jest brytyjski autor, dziennikarz i znawca przedmiotu Raymond Paul Mears. Od 1994 roku do tej pory wyprodukował on wiele serii programów telewizyjnych dotyczących właśnie bushcraftu i survivalu.
W tym miejscu należy wspomnieć o jednej z najważniejszych postaci związanych z tym tematem. Mors Kochanski; urodzony w 1940 roku Kanadyjczyk polskiego pochodzenia. Przez wielu uważany za „ojca” bushcraftu, a już na pewno twórcę jego definicji. Jest on autorem wielu poczytnych książek i podręczników dotyczących różnych technik przetrwania, a przez dziesiątki lat był instruktorem bushcraftu i survivalu. Uczył i przygotowywał zarówno osoby cywilne, jak i wojskowych w armiach Stanów Zjednoczonych, Kanady, Wielkiej Brytanii i Szwecji.
Czym jest bushcraft?
Otóż bushcraft jest to sztuka długiego, nawet wielomiesięcznego bytowania w dziczy, na terenach gęsto zalesionych, z dala od skupisk ludzkich i jakiejkolwiek cywilizacji. Przez lata termin ten nieco zmieniał swe znaczenie — kiedyś była to umiejętność zbudowania sobie schronienia, zdobycia pożywienia, uzdatnienia wody pitnej czy też rozpalenia ogniska. Słowem: aktywności, które dziś kojarzą się raczej z survivalem. Warunki były prymitywne i spartańskie, a do dyspozycji pozostawało to, co dawała natura. Liczyły się przede wszystkim wiedza i doświadczenie, znajomość przyrody, no i najprostsze narzędzia, takie jak nóż, łopata, siekiera, piła, młotek, krzesiwo itd.
Wspomniany wcześniej Mors Kochanski jest autorem następującego powiedzenia: „The more you know, the less you carry”. Uważa on, że każdy doświadczony bushcrafter to człowiek, który dużo wie i dużo umie, który potrafi dobrze sobie radzić w ekstremalnych warunkach oraz który szanuje przyrodę, kierując się zasadami podobnymi do dzisiejszych reguł Leave No Trace. Udając się w dzicz bushcrafter zabiera ze sobą tylko najprostsze narzędzia, bo wie, że wszystko to, co potrzebne do przeżycia będzie musiał znaleźć tam, dokąd się wybiera, czyli w bushu. Słowa Morsa Kochanskiego, można zinterpretować tak: Im więcej w głowie, tym mniej w plecaku.
Dziś bushcraft kojarzy się z czymś dla wielu osób przyjemniejszym — nie trzeba stawiać na minimalizm i ważna jest pewna wygoda przebywania w lesie, uzyskiwana także dzięki zabranemu z domu sprzętowi. Ale dużą rolę w bushcrafcie odgrywa też... filozofia. To dość mocne słowo, ale jedną z najważniejszych kwestii dla bushcraftera jest bliski kontakt z naturą oraz jej ochrona. Im bardziej spartańskie warunki i im bardziej prymitywne narzędzia, tym lepiej, ale w gruncie rzeczy mało tu radykalizmu i sporo miejsca na interpretację. Liczy się przede wszystkim odczucie trwania w przyrodzie i jej poszanowanie.
Czy bushcraft i survival to jest to samo?
Jest wiele podobieństw i obie aktywności się uzupełniają, ale są też różnice. W bushcrafcie chodzi o to, aby bytować w lesie, pomagając sobie tym, co daje natura. W przeciwieństwie do bushcraftera survivalowiec nie zabiera do lasu namiotu ani jedzenia, lecz buduje sobie szałas i poluje. Każdy uczestnik wyprawy survivalowej ma w końcu zetknąć się z tą naprawdę trudną sytuacją na granicy zagrożenia życia. O to tu chodzi – wygoda w survivalu jest nie na miejscu, chyba że stanowi dzieło rąk speca od przetrwania, uzyskane za pomocą skromnego ekwipunku. Więcej o odróżnianiu bushcraftu od survivalu napisaliśmy w osobnym artykule – przeczytaj go, jeśli chcesz wiedzieć, jak do tematu podchodzi survivalowy specjalista i szkoleniowiec Kajetan Wilczyński.
Autor: MGD